Trella – czyli o przecieraniu szlaków gitarowych..

Przedstawiam wpis o marce, która moim zdaniem jest mocno zapomniana. Wspominając o polskich gitarach często się ją pomija, mam wrażenie jakby była owiana pewną tajemnicą, mało jest wiadomo na jej temat.

Hasło bloga – cudze chwalicie, swego nie znacie..

.. i tak jest właśnie z zakładem Zbigniewa Trelli z Tarnowa.
W gruncie rzeczy historię tej marki ciężko jest sprecyzować. Na jeszcze działającej stronie firmy http://trella.com.pl można znaleźć informację że Trella powstała w 1945r., jako „Skład Instrumentów i Przyborów Muzycznych >MUZA<„. Bolesław Trella założył ten zakład w świeżo powojennej Polsce i jest to zupełnie inna firma niż poznańska czy bydgoska Muza.

Niemniej okres świetności przypada na pewno na okres działalności Zbigniewa Trelli, czyli drugiego syna założyciela firmy, Bolesława. Również na stronie firmy napisane jest że Zbigniew pracować zaczął w 1977r., a swoją pierwszą gitarę w całości stworzył w 1984r. Z ciekawostek można wspomnieć o tym że kończył dokładnie tą samą szkołę, na tym samym profilu co Maciej Mensfeld – Technikum Budowy Instrumentów Lutniczych w Nowym Targu.

Podejrzewam że okres produkcji seryjnej rozpoczął się od początku lat 90., kiedy to już zakład pracował pełną parą i na polskim rynku zaczęły pojawiać się instrumenty z logiem „Trella”.

Przechodząc już do konkretów, czyli przede wszystkim moich własnych doświadczeń, spostrzeżeń, powtórzę hasło z początku – są to gitary mocno zapomniane. Co je wyróżnia na tle innych gitar z tego samego okresu?

Przede wszystkim ciekawy design. W zakładzie Trelli nie robiono wyłącznie kopii stratów, superstratów.. doświadczenie które Zbigniew Trella nabył podczas pobytu w USA z pewnością się tutaj przydało, szczególnie praca w firmach HAMER oraz Ovation. Oczywiście, powstawały Stratocastery, powstawały modele Sniper, czyli tradycyjne superstraty.. ale był też model Falcon:

DSC_4628
Trella Falcon

Powstawały również gitary akustyczne typu Ovation, produkowano basy bezgłówkowe. Prześwietny kształt Diablo, nawiązujący na pewno w jakiś sposób do BC Richa czy modele Rapter..

IMG_0821
Trella Diablo
IMG_1082
Trella Rapter

Poza tym należy wziąć pod uwagę fakt że w Trellach w miarę możliwości montowano osprzęt własnej produkcji. Przede wszystkim mostki, ale także pickupy – we wszystkich Trellach które posiadam nie ma żadnych innych przetworników niż oryginalne, prosto z Tarnowa. Mostki były stałe, jednostronne tremolo, kopie floyd rose, ale również mostki do wcześniej wspomnianych basów bezgłówkowych. Klucze również produkowali sami, świetne jakościowo, chociaż zdarza się że mogą być zamontowane klucze Presto, ewentualnie klucze no-name, produkcji koreańskiej.

IMG_7342
Od góry, lewa strona: Diablo z 2H i FR, Rapter, Electric Bass. Prawa strona: Diablo 1H ze stałym mostkiem, Sniper (25 progów!) i Rapter Bass. Na środku Falcon.

Jakościowo ten osprzęt moim zdaniem wypada bardzo dobrze.. pickupy zrobione są porządnie, jak dla mnie to stoją o półkę wyżej niż cokolwiek co wyprodukowało Presto. Z reguły w humbuckerach jest możliwość rozłączania cewek, co poszerza paletę barw gitary. Są dynamiczne, zwarte, takie jakie powinny być humbuckery. Single wykonane na bardzo przyzwoitym poziomie.. i tu też porównam – cokolwiek co było montowane w starszych Mayonesach i ZAKach może się schować przy jakości pickupów Trelli.

Mostki wykonane porządnie i po latach nie sprawiają żadnych problemów z regulacją. Nawet najbardziej wymagający mostek według wielu osób – floyd rose – po porządnym ustawieniu trzyma strój bardzo, bardzo porządnie. Naprawdę, jeżeli masz Trellę z oryginalnym mostkiem czy ZAKa z mostem Presto i gitara nie trzyma stroju.. może wystarczy wymienić sprężyny, sprawdzić czy blokady nie są już zużyte. Ten sprzęt ma potencjał, który tylko i wyłącznie wystarczy odpowiednio wykorzystać.

IMG_1084
Trella Rapter, single i mostek produkcji Trelli

A propos drewna.. korpusy z reguły są w całości lakierowane, chociaż w niektórych egzemplarzach widać jest fakturę drewna spod lakieru – podejrzewam jednak że jest to po prostu polska odmiana foto-flame’a, a same korpusy mogły być robione z popularnej u nas olchy. Gryfy natomiast z reguły nie pozostawiają złudzeń – klonowe z podstrunnicą z palisandru lub, jak sądzę, z wenge.

Podsumowując: jakościowo gitary moim zdaniem wypadają bardzo dobrze, o ile są to zadbane egzemplarze. Niestety dość popularną praktyką względem polskich gitar z ubiegłego wieku było ich przerabianie.. także należy do każdego instrumentu podchodzić indywidualnie i zwracać uwagę na ewentualne modyfikacje. Nie zawsze tego typu przeróbki wykonane są profesjonalnie co oczywiście może wpłynąć niezbyt korzystnie na ogólną jakość gitary..

Kupując taką Trellę należy zwracać uwagę na progi, na sam gryf – czy się reguluje, w jakim jest stanie, czy nie jest „zwichrowany” – gitara mogła być przechowywana w przeróżnych warunkach i należy się upewnić czy dobrze zniosła próbę czasu. Jeżeli wiosło jest względnie ustawione.. to zapewniam że po wyczyszczeniu, założeniu świeżych strun będzie to instrument z duszą który na pewno da sporo frajdy, a przede wszystkim – będzie kolejnym dowodem na to że w Polsce mamy wiele świetnych gitar.. a to stwierdzenie staram się spopularyzować całą swoją blogową działalnością.

Trella to instrumenty zdecydowanie warte polecenia, odrestaurowania.. i grania. To kolejne polskie gitary które nosem wciągają chińską konkurencję, a przy okazji w większośći wypadków kosztują naprawdę grosze. Szczerze polecam!

DSC_4633

7 myśli na temat “Trella – czyli o przecieraniu szlaków gitarowych..

Dodaj własny

  1. Jedna z pierwszych bezłebkowych gitar Zbyszka była robiona dla mnie (na stronie jest jej zdjęcie, śnieżnobiały Status), mam ją do dzisiaj i każdy basista, który bierze ją do ręki po raz pierwszy aż się zachłystuje nad smukłością i wygodą gryfu. Miałem cholerny problem kupując po latach inne basy, żeby je tak wygodnie ustawić (niekiedy się nie dało).

  2. Posiadam jedno z dzieł Pana Trelli (Sniper). Wyjatkowe wiosło z nietypowym jak na te czasy gryfem. Zakupiłem kilka lat temu i przybieram się do lekkiej renowacji. Pomyślałem, że fajnie byłoby gdyby odnowił ją sam twórca. Niestety zakład Pana Trelli jakby zapadł się pod ziemię. Na stronie, która od lat nie jest odświeżana, nie ma telefonu ani adresu. Czy ktoś może pomóc? Jakiś namiar, info czy cokolwiek?

  3. Te floyd rosy to były takie sobie. Mój się rozleciał, choć nie używałem go do wbijania gwoździ. Sama gitara grała fajnie, ale pickupy były bardzo ciche. Moja gitara gra dalej, choć w innych rękach, ze zmienionym do spodu osprzętem. A poza tym… fajnie mimo wszystko, że komuś w zapyziałym Tarnowie się chciało.

  4. Nie wszystkie Floyd Rose’y od Pana Zbyszka były porządne, ja musiałem swojego mocno doszlifować aby wracał na swoją prawidłową pozycję, mikrostroiki po renowacji nadal ciężko chodzą, blokany przy główce wywaliłem bo nie da się ich na tyle mocno dokręcić aby strój trzymały. Ale spędziłem nad moją Trellą dużo czasu, wymieniłem w niej pickupy, wspomnianą blokadę, doszlifowałem mostek, wymieniłem sprężyny, progi, tunery na blokowane, elektronikę i… jest to teraz moje ulubione wiosło. Gram na niej zarówno jazz jak i Metallicę. Wiem, nie za dużo w niej zostało z oryginału, nadal nie jest to wiosło z górnej półki, ale ma to coś czego nie mają inne gitary

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O polskich gitarach i nie tylko. Od 2015 roku. Dla Was.



Polish Love Blog - Mateusz Bącik. ©2021

Up ↑