Firmę Mayones opisywałem we wcześniejszym wpisie na blogu. Wspominałem że firma ta produkowała też wiosła pod innymi markami. Dzisiaj zajmę się opisem jednej z nich.
ZAK – czyli gitary które miały być teoretycznie wysyłane za naszą zachodnią granicę. Kiedy ta firma powstała? W jakich okolicznościach? Wiadomo tylko, że firma powstała mniej-więcej w połowie lat 80. Ciężko jest dotrzeć do jakichkolwiek informacji a propos wczesnej działalności Mayonesa, a tym bardziej ZAKa.
Gitary. Były to wiosła bliźniaczo podobne do gitar Mayones, chociaż moim zdaniem – bardziej wypasione. W ZAKach częściej trafiał się osprzęt Schallera, pokroju kluczy, mostków, czy nawet przetworników (ciekawostką jest to, że produkowane były też przetworniki z logiem ZAK, które siedziały zarówno jak i w ZAKach, jak i w Mayonesach). Gitary te na pewno są rzadsze, ciężej jest je teraz znaleźć niż starsze Mayonesy. Ponadto ZAKi wydają mi się być bardziej „customowe” – często można znaleźć modele tych gitar, których pod marką Mayones nie produkowano. Na przykład ZAK w kształcie Flying V, czy protoplasta modelu Elf od Flame’a (gitarion, strona lutnika Andrzeja Góralskiego, polecam!) – czyli kolejnej marki Mayonesa, która otworzyła się prawdopodbnie w końcówce lat 90., po zlikwidowaniu marki ZAK. Te gitary też opiszę na blogu.
Najbardziej znanym modelem ZAKa był B4 – legendarny bas, który w latach 90. aż do teraz robi furorę w sektorze „na początek przygody z gitarą/dla średnio zaawansowanych”.
Specyfikacja była wspólna dla prawie każdego egzemplarza – 4 struny, układ 2J + P, elektronika vol+vol+tone, charakterystyczne wycięcie w korpusie pod rękę, klonowy gryf z charakterystycznymi markerami, porządne klucze Schallera w układzie 2+2. Widziałem też różne wariacje artystyczne a propos tego modelu – w wersji 5 strunowej, czy z pojedynczym pickupem jazz pod mostem zamiast humbuckera.
Wracając do opisywanego egzemplarza. Gryf: cienki, wygodny, wyścigowy wręcz. Na początek nie męczy ręki, da się łatwo do niego przyzwyczaić, a i śmiganie po nim, wyczynanie różnych patatajów nie sprawia najmniejszego problemu. Całość jest dobrze wyważona i przede wszystkim lekka – można grać i kilkugodzinowe jamy, i chałtury – plecy nie odczują ciężaru wiosła. Wycięcie w korpusie przydaje się szczególnie w sytuacjach gdy używa się kostki, nie męczy to tak ręki i nie powoduje otarć.
ZAK B4 był na tyle popularny, że po zlikwidowaniu marki ZAK, wciąż był produkowany, tyle że z logiem Mayones. Jeżeli widać ten bas gdzieś na horyzoncie, do 500zł, to nie ma co się zastanawiać – po lekkich regulacjach będzie to doskonała propozycja dla początkujących i średnio-zaawansowanych basistów. Zdaje się że basista z Pull the Wire wciąż używa takiego basu, co widać na teledysku.
Mam w swojej kolekcji jeszcze jeden model ZAKa, tym razem gitarę elektryczną. Jest to superstrat, w naturalnym wykończeniu.
Dwa humbuckery Mayonesa, mostek Presto, klucze Schaller – więc jak widać różnorodność osprzętu jest spora. Gryf bardzo wygodny, przyjemnie lezy w dłoni. Ruchome mostki Presto.. ah. Nie jest to najwyższa półka, ale przy założeniu dobrych sprężyn i porządnym wyregulowaniu nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Klucze – bomba, o przetwornikach Mayonesa wspominałem we wcześniejszym wpisie, ale w tej gitarze, o dziwo, grają dobrze. Prosta elektronika vol+tone, 3-pozycyjny switch – czego chcieć więcej? Gitara jest bardzo dobrze zachowana jak na swój wiek, czyli około 25 lat.
Warto wspomnieć że gitar ZAK używali polscy muzycy. Panowie z Proletaryatu: Dariusz Kacprzak miał swój 5-strunowy bas ZAKa ze zdjęcia wyżej, a Jarosław Siemienowicz używał ZAKa Explorera. Ponadto Piotr Łukaszewki, w czasie gdy grał w zespole Ira, też miał swój własny, sygnowany model.
I co ważne – te gitary z reguły zachowują się w dobrym stanie. Tylko przy ich zakupie należy je po prostu sprawdzać, jak każdą używaną gitarę. O ile nie ma dobrych zdjęć, to należy wypytać sprzedawcę o stan techniczny. Jeżeli gitara jest niedaleko to najlepiej jest się po nią przejechać i zbadać organoleptycznie. Te instrumenty przechowywane były w różnych warunkach – jedne w futerale, inne w szafie, a jeszcze inne w piwnicy – należy sprawdzić stan progów, krzywiznę gryfu, czy przypadkiem nie zrobił banana, czyli czy się nie wykrzywił. Ostrożności nigdy za wiele, a nie chcę mieć kogoś na sumieniu, gdy mówię że gitary ZAK polecam. Sam pomimo tego że mam droższe i lepsze instrumenty, często wracam do mojego 5-strunowego basu i elektryka ze zdjęć wyżej – bo po prostu czuję kawał historii polskiego lutnictwa, który pomimo tylu lat wciąż bardzo dobrze sobie radzi w swojej półce cenowej. Do 500zł, jeżeli gitara jest w dobrym stanie (progi, gryf, elektronika), można brać i być zadowolonym z zakupu. Chyba że trafi się coś rzadszego.. bo były i bardziej hi-endowe ZAKi, jak wspomniany wcześniej egzemplarz z gitarionu.
Zapraszam do obserwowania bloga, blogowego Instagrama – oraz na kolejne wpisy!
B4 to był mój drugi bas – nawet pisałem o nim u mnie 🙂 Miałem zresztą kilka polskich instrumentów – poza Zakiem były to Mayones Be5, bezprogowy Malinek (firma istnieje nadal, aktualnie nosi nazwę Malwood), Nexus Shining 5, którego wspaniale wspominam (niewykluczone, że jeszcze sprawię sobie instrument produkcji Jacka Kobylskiego) i dzieło Grzegorza Kolasińskiego, które wspominam już nieco słabiej. I prawdą jest, że Polak potrafi.
Ja mam nadal zaka B4
Mam dość oryginalna wersję, dostałem od dziewczyny (wtedy, dziś już żony) b4 bezprogowa. Do dzisiaj daje rade
Ja posiadam gitarę Zak Pro professional flying V. Jest to moja ulubiona gitara i głównie na niej gram. Osprzęt Schallera. Stroi idealnie.